Podanie rekrutacyjne, LecterShan

Teraz czas na mnie.

Zasiadłem spokojnie w karczmie "pod dzikim knurem". Czułem się dość nieswojo. Niezrzeszony paladyn wołali na mnie. Faktycznie nie należałem do żadnej świątyni, nie czciłem konkretnego boga ale pieniądz zdobyty z najazdów na tych co prawa nie przestrzegali przekazywałem na świątynie. Zwano mnie również uczciwym banitą ale ulubionym przydomkiem nadanym przez lud było Lecter*.
Coś nagle zawrzało. To lud się burzył.
-To mnie pan powiadasz że kłamię psubracie jeden??
-A powiadam bo moja prawda jest najmojsza - zauważyłem że wyciąga szabelkę swą - Przeto kto ma szabelkę ten ma rację.
Zbiegowisko wokół nich było ogromne. Cała karczma słuchała jak pan Krasnobrodzki i Świerczyński się kłócą.
Trzeba coś z tym zrobić pomyślałem. Powoli podniosłem się i szczęk zbroi mej uciszył całe to pijanstwo.
-Stójcie waszmościowie. Nie róbcie rabanu.
-A kto rzesz ty jest że nam rozkazujesz??
-Zali ja, narodzony w nieokreślonych okolicznościach uczeń samego lorda Britisha, najuczciwszy paladyn na tym kontynencie Lecter, jeszcze raz proszę waszmościów o spokój.
-A to zmienia światopogląd- Odrzekł Krasnobrodzki- Może wypijemy strzemiennego na rozluźnienie atmosfery.
-Ja tu osąd zrobić przybyłem - Wszyscy skierowali wzrok na twarz mą - o co waszmościowie spór poczeli toczyć?
-ten złodziej i kłamca podczas mojej nieobecności, gdy Lune broniłem, zbałamucił moją żonę - Powiedział Krasnobrodzki.
-A to nie prawda - odrzekł oburzony Świerczyński - Sam wtedy w Trisnic odsiecz szkoliłem.
-Waść Krasnobrodzki czy żona wskazała tegóż oponenta?
-Tak.
-Kłamie
Pomyślałem że ta sprawa wymaga więcej zaangażowania ze strony mej. Za zgodą Krasnobrodzkiego udaliśmy się do jego domu. Okazało się że jego żona już brzuchata i dziecko w drodze. To nie możliwe pomyślałem. W tak krótkim czasie??
-Lady Elżbieto, pozwól że się przedstawię. Jestem Lecter jeden z niosących prawdę paladynów
-Zali miło mi waszmościa poznać jeno jam w nie najlepszym stanie.
-Czy lady jest pewna że to Świerczyński??
-Jak nie on to chyba sam diabeł... (powoli wszystko zaczęło mi jaśnieć pod czupryną)
-Niech Świerczyński coś powie- powiedziałem
-To nie ja- odparł. Wtedy stało się coś dziwnego. Jakby na skórze Elżbiety zaczęły się odbijać twarze wszystkich demonów na tym świecie.
-To nie on- odjękła i poczeła rodzić. Z łona jej wypłynął na świat stwór nie z tej ziemi. Zdeformowana głowa, nietoperze skrzydła, ostre pazury ale ludzkie ciało.
-Imp to jaki czy inna poczwara - Krasnobrodzki szepnął przerażony.
Nie wahałem się. Dobrałem miecza i skróciłem poczwarze cierpień.
-Niech bogowie mają mnie i was w swej opiece. Wam waszmościowie pogodzić się radze. Odszedłem w ciszy. Ciemne ulice Britanii powoli mnie pochłonęły. Dosiadłem swego konia i udałem się w kolejną podróż w bezkres.

*Lecter - Nazwisko literackiego seryjnego mordercy-psychopaty/imię jednego z wahających się aniołów który był do tego stopnia praworządny w swych przekonaniach że zbłądził.

opis postaci

Lecter (pvm)
Paladyn
skille:
Sword
parrying
tactics
healing
anatomy
troche taming
i troche focus/meditation

Do wszystkiego zawsze dochodziłem w tej grze sam. Mimo iż grałem już rok temu to nadal nie znam wartości rządzących ultimą. W razie czego mogę zaoferować do pomocy statek.
Chce wstąpić do Zakonu smoka gdyż uważam tą gildię za trzymającą od początku istnienia klimat.
Kiedyś (rok temu) moja postać shanhaevel należała do szeregów Zakonu. Dobrze pamiętam wspólne wypady na polowania i zabawy w karczmie. To jest podstawa gier rpg a nie player killing. Nawet jeśli nie zostanę przyjęty w wasze szeregi będę szanował was za odbudowę klimatu prawdziwych rpg.

Tak czy siak waszmoscie, mimo tego ze nie zalozyl wlasnego, to wyrecze brata Urina i przyjme Cie w szeregi nowicjuszy Zakonu Smoka. Witaj i by smoki wskazywaly Ci sciezki.

Składam pokłony mistrzu.

Post wydzielony i przeniesiony pod właściwy topic. Proszę przestrzegać zasad składania podań rejestracyjnych.